piątek, 14 września 2012

Jak nie zmarnować dnia?!

Nie mam pomysłu na dziś.

Mój plan:
miałam wstać rano
zrobić śniadanie
wyszykować moją miłość do wyjazdu
pozmywać
odkurzyć
spakować się
pozabierać resztki jedzenia, które by mogły się zepsuć i zabrać do Ciebie
lecieć na autobus

Mój stan:
leżałam do 10
zrobiłam herbatę, jajecznicę Y2, sobie jajka na twardo (TAK SAMA!!)
obejrzałam Julkę
sprawdziłam poczty, konto, szafę, soup o! zapomniałam o pudelku, kozaczku i lansiku- muszę to zaraz nadrobić!


Czyli na plus wyszłam jak nic :/


Siedzę jak ta sierotka w pół przebrana, bo nie miałam siły do końca się ogarnąć.
Owinięta w pierzynę, a raczej zaplątana- modlę się bym szybko nie musiała wstawać, bo to będzie nie lada wyczyn.
Mój luby już pojechał.
Mieszkanie przypomina jakieś pole bitwy.
W koło walają się puste opakowania po lekach.



Za oknem zaczyna się pojawiać słońce.
Moja pierwsza myśl: można by na spacer pójść.
Zaraz potem: można by pranie zrobić. Nie mam suszarki i muszę być zdana tylko na ładną pogodę, żeby na balkonie wyschło. Bo np. po ostatnim praniu zostawiłam bluzę żeby doschnęła sobie i tak od trzech dni wisi na tym deszczu i się płuka :/


Nie wiem co robić. Dopiero 10:47

Ostatnio dostałam flaszkę, zostało jeszcze trochę coli.... chyba się tak wspomogę i ogarnę to mieszkanie :D


Sister2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz